Ten wiersz ma zupełnie inny tytuł. Napisałam go dla mojej mamy. W zasadzie to nigdy nie używam słowa matka. Chyba, że w żartach. Matka brzmi jakoś tak sucho. Nie podoba mi się. Zdecydowanie wolę słowo matula i taki też tytuł ma wiersz, o którym jest ten wpis.
Po wydaniu tomiku “Dalekość” matula miała do mnie pretensje, że nie ma tam nic o niej, co jest absolutną nieprawdą. Nie da się jednak przeszczepić odczucia, wyjąć z własnego wnętrza i wsadzić w czyjeś. Niektóre wiersze z tomiku Dalekość pisane były w poprzednim życiu. Nazywam tak czas przed 22 marca 2010r. Wtedy pisałam i tworzyłam bardzo mrocznie. Jeden z lepszych wierszy napisałam po śmierci ojca i ogólnie miałam tendencje do pisania dla osób, które nieżyją. Tendencja ta pozostała mi po dziś dzień, aczkolwiek nieco z niej wyzwoliłam. Po prostu mocno przywiązuję się do ludzi i ciężko mi się z nimi rozstawać. Tak już mam. Ponoć kabaliście to nie przystoi, ale niewiele mnie to obchodzi. Życie bez odczuć jest miałkie i puste. Wtedy to na pewno nie jest kabalista.
Wracając do tematu. Napisałam ten wiersz bo nie chciałam sprawiać matuli przykrości. Wiersz ukaże się w nowym tomiku, nad którym obecnie pracuję. Nie wiem kiedy to nastąpi, ale na pewno was o tym poinformuję w stosownym czasie. Mam nadzieję, że matuli się spodoba i wam też.
Matula
nie ma ojca bez matki
i matki bez ojca
ale ona jest wnętrzem
a wnętrze się nie otwiera
i dlatego jej nie widać
więc to nieprawda że ciebie tam nie było
jesteś wnętrzem
gdziekolwiek jesteś
Śledź mnie w social mediach